sobota, 15 grudnia 2018

Martella, prezenty, zwierzęta i... Święta

Niedługo Święta. Produkcja MANUFAKTURY MARTELLI działa na najwyższych obrotach już od połowy listopada, bo prezenty, jak co roku robię własnoręcznie 😎.
Ze świąt chyba najbardziej lubię wymyślanie, buszowanie po sklepach z materiałami kreatywnymi, gdzie mam ochotę wziąć dosłownie wszystko, a potem wyżywanie się artystyczne. Gdy wszystko wokół tonie w ścinkach, koralikach, kleju... U-wiel-biam! 💚 Nie pokażę jeszcze, co moja MANUFAKTURA wypuści w tym roku, co by czasem Oko Wielkiego (mojego) Brata i Spółki nie wyczaiło za dużo 😜 Wstawię innym razem.

O innej sztuce dzisiaj bowiem pisać chciałam. Od jakiegoś czasu odkryłam, że mogę coś zmienić w czyimś życiu. Nie zrobię może rewolucji, ale chociaż dołożę cegiełkę, która przyczyni się do polepszenia czyjegoś świata; świata istot, które same nie proszą o pomoc, bo nie potrafią; istot, które tak bardzo są zależne od człowieka, a tak często są przez niego krzywdzone i traktowane jak nic nie czujące przedmioty. W każdym niemal miesiącu chore i skrzywdzone przez ludzi zwierzaki zmiękczają moje serce. "Trudno, najwyżej czegoś sobie nie kupię" - i tu cyknę, tam cyknę. A teraz święta, więc zorganizowałam na facebooku zbiórkę pieniędzy na rzecz gdyńskiego schroniska "Ciapkowo". Bardzo dziękuję Wszystkim za wpłaty, za pozytywny odzew i za serce, które okazali!!! Jesteście najlepsi! Pieniądze fejsbbuczek już przekazał "Animalsom", więc misja wykonana 😀
Od jakiegoś czasu moje wsparcie ma także "Sopotkowo". W tym roku razem z Nikilką zrobiłyśmy konkretną paczuchę dla zwierzaków z sopockiego schroniska i pognaliśmy do "Trzech sióstr" na promocję kalendarzy charytatywnych. Nikilka w zeszłym roku też zrobiła prezenty dla gdyńskich Ciapkotów (sama w końcu takim Ciapkotem była). Także tworzy się tradycja świąteczna chyba znacznie piękniejsza niż jedzenie uduszonego w plastikowej torbie wymęczonego wcześniej karpia czy ścinania dla chwili radochy biednej choinki...
Kurczę, cudownie jest pomagać... Tak sobie wyobrażam Święta 😊 





niedziela, 14 października 2018

czwartek, 23 sierpnia 2018

LUCCA - japońscy turyści jeszcze tu nie dotarli

Od mojej podróży do Toskanii minął już ponad rok. W nawale pomysłów do zrealizowania blog gdzieś mi się chowa w zakamarkach pamięci. Ale wolę mieć za dużo fajnych rzeczy do robienia niż za mało 😀 Tak czy owak, mój wewnętrzny wbudowany dyscyplinator nie pozwala mi zacząć pisać o ukochanym tripie, który odbyłam już po Toskanii, zanim nie rozprawię się do końca z moją włoską peregrynacją.

Z Pizy do Lucci można dostać się w ciągu godziny, jadąc pociągiem przez piękne górzyste tereny. Miasto pamięta czasy blisko 200 lat p.n.e., kiedy to Rzymianie założyli tu swój pierwszy obóz. To stąd pochodził m.in. włoski kompozytor Puccini. 
Jako naczelna fanka zwiedzania starych miast, byłam zachwycona wszechotaczającą mnie historią zionącą ze starych murów fortyfikacji bastionowych, przepięknych kościołów, wież i placyków... Wszędzie musiałam osobiście wleźć, by odetchnąć charakterystycznym zapachem nagromadzonym przez epoki w chłodnych wnętrzach. Spędziłyśmy tam cały dzień, szwędając się uliczkami, kupując lokalne przyprawy, jedząc pyszne gelato, wodę z groszkiem zwaną szumnie zupą 😋 i obstrykując aparatem otaczające nas wspaniałości!
Nie ma chyba miejsca na świecie, gdzie nie dotarłyby tandetne pamiątki made in China, dlatego dla poszukiwaczy oryginalnych magnesików, nawet leżąca na uboczu Lucca, jest wyzwaniem (ja zamiast magnesu przywiozłam sobie brzoskwiniowy ocet balsamiczny made in Lucca). Na szczęście to śliczne miasto wolne jest póki co od wszędobylskich japońskich turystów, wchodzących mi bezustannie niezdarnie w kadr, którzy (mam wrażenie) zwiedzanie rozpoczynają dopiero po powrocie do domu, gdyż w trakcie wycieczki patrzą na świat wyłącznie przez obiektywy smartfonów i tabletów (muszą mieć dyski twarde o pojemności pierdyliard jottabajtów, bo nic innego chyba nie pomieści tylu zdjęć, jeśli uwzględnimy ich zamiłowanie do podróży).
😉

PS Tak, wiem, ja też robię dużo zdjęć i czasem zachowuję się jak polski japoński turysta 😜

Kilka zdjęć z Lucci (więcej na https://www.facebook.com/martellaphoto/)





















poniedziałek, 28 maja 2018

WYSTAWA MARTELLA PHOTO SHOTS

W sobotę "nadejszla wiekopomna chwila"! Moje prace stały się ciałem :) Tak, tak, moi Mili, koty wyszły za płoty, a śliwki, choć pierwsze, wcale nie okazały się robaczywkami 😀 Pierwszy raz na taką skalę mogłam skonfrontować swoje wrażenie o wartości artystycznej i odbiorze swoich prac bezpośrednio z zainteresowanymi. Wrażenia? Ja się czuję wspaniale! Naładowana energią twórczą! A to dzięki wszystkim Wam, którzy mnie wspieracie i utwierdzacie w tym, że kroczę w dobrym kierunku. 
Jeszcze raz dziękuję za odwiedzenie mojej pierwszej wystawy, która chociaż może i skromna, była dla mnie ważna. Myślę, że trzeba będzie pomyśleć o następnej ☺️ Świnka na fundusz fotograficzny uruchomiona😀

Pozdrawiam Was przepozytywnie!

Marta


środa, 7 marca 2018

FOTOGRAFICZNA ARKA


Dzisiaj uczestniczyliśmy w warsztatach fotograficznych PHOTO ARK w gdańskiej Galerii Bałtyckiej. Projekt został zorganizowany przez National Geographic w ramach "FOTOmisji ratunkowej" działającej w celu zapobieżenia wyginięciu rzadkich zwierząt żyjących na Ziemi. Podczas zajęć uczestniczyliśmy w wystawie fotografii Joela Sartore'a, który od 10 lat utrwala w kadrze ginące gatunki. W tym czasie odwiedził ponad 40 krajów, 300 ogrodów zoologicznych, a na jego zdjęciach unieśmiertelnione zostało blisko 7000 gatunków. 
Wywołujące duże emocje prace, głęboko nas wzruszyły, skłaniając do refleksji nad losami naszej planety, dla której mimo wszystko możemy jako ludzie zrobić jeszcze bardzo wiele, by uratować to, co w niej piękne, a więc także zwierzęta. Fotografia ma wielką moc! Okazuje się ona nie tylko źródłem wrażeń estetycznych. Potrafi być bowiem uniwersalną opowieścią, dla której nie istnieją bariery językowe.
 

Do sfotografowania pozostało jeszcze kolejne 7000 gatunków. Może ktoś z nas dołoży swoją cegiełkę do tego wspaniałego dzieła, jakim jest ARKA FOTOGRAFICZNA, poświęcając swój talent tak wielkiej sprawie? Ja bardzo chcę :)
http://photoark.pl/

PS Chyba czas zacząć porządnie segregować śmieci. Te smutne zwierzęce oczka, które już niedługo mogą patrzeć na świat tylko ze zdjęć, naprawdę działają na wyobraźnię...