czwartek, 23 sierpnia 2018

LUCCA - japońscy turyści jeszcze tu nie dotarli

Od mojej podróży do Toskanii minął już ponad rok. W nawale pomysłów do zrealizowania blog gdzieś mi się chowa w zakamarkach pamięci. Ale wolę mieć za dużo fajnych rzeczy do robienia niż za mało 😀 Tak czy owak, mój wewnętrzny wbudowany dyscyplinator nie pozwala mi zacząć pisać o ukochanym tripie, który odbyłam już po Toskanii, zanim nie rozprawię się do końca z moją włoską peregrynacją.

Z Pizy do Lucci można dostać się w ciągu godziny, jadąc pociągiem przez piękne górzyste tereny. Miasto pamięta czasy blisko 200 lat p.n.e., kiedy to Rzymianie założyli tu swój pierwszy obóz. To stąd pochodził m.in. włoski kompozytor Puccini. 
Jako naczelna fanka zwiedzania starych miast, byłam zachwycona wszechotaczającą mnie historią zionącą ze starych murów fortyfikacji bastionowych, przepięknych kościołów, wież i placyków... Wszędzie musiałam osobiście wleźć, by odetchnąć charakterystycznym zapachem nagromadzonym przez epoki w chłodnych wnętrzach. Spędziłyśmy tam cały dzień, szwędając się uliczkami, kupując lokalne przyprawy, jedząc pyszne gelato, wodę z groszkiem zwaną szumnie zupą 😋 i obstrykując aparatem otaczające nas wspaniałości!
Nie ma chyba miejsca na świecie, gdzie nie dotarłyby tandetne pamiątki made in China, dlatego dla poszukiwaczy oryginalnych magnesików, nawet leżąca na uboczu Lucca, jest wyzwaniem (ja zamiast magnesu przywiozłam sobie brzoskwiniowy ocet balsamiczny made in Lucca). Na szczęście to śliczne miasto wolne jest póki co od wszędobylskich japońskich turystów, wchodzących mi bezustannie niezdarnie w kadr, którzy (mam wrażenie) zwiedzanie rozpoczynają dopiero po powrocie do domu, gdyż w trakcie wycieczki patrzą na świat wyłącznie przez obiektywy smartfonów i tabletów (muszą mieć dyski twarde o pojemności pierdyliard jottabajtów, bo nic innego chyba nie pomieści tylu zdjęć, jeśli uwzględnimy ich zamiłowanie do podróży).
😉

PS Tak, wiem, ja też robię dużo zdjęć i czasem zachowuję się jak polski japoński turysta 😜

Kilka zdjęć z Lucci (więcej na https://www.facebook.com/martellaphoto/)