
Gdy patrzę na to zdjęcie, nasuwają mi się różne pomysły i spostrzeżenia. Jak zauważył mój brat, niesamowity efekt robi tu światło, które pada na Hemingway'a (tak nazwałam sobie siedzącego artystę) i trzymanego przez niego dymiącego papierosa. Swoją drogą fascynuje mnie dym papierosowy na fotografii - tak ulotne, a jednocześnie plastyczne narzędzie. Ciekawa jest także postawa rysownika (rzemieślniczo podparta o bok ręka i przygarbienie); kierunek, w którym patrzy; strój. Wszystko to nasuwa myśl, że teraz oto zastanawia się on nad kolejnym rysunkiem, szuka inspiracji w stojącym nieopodal człowieku w kapelusiku... Sam kapelusznik też nie jest postacią oczywistą. Patrzy - ale nie wiadomo gdzie. Jego ubiór - dosyć ciekawy. Twarz, widziana z profilu, także wygląda obiecująco dla rysownika...
I tak sobie filozofuję na temat tej fotografii w sobotnie popołudnie, słuchając flamenco prosto z Parku Guell...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz