wtorek, 28 października 2014

Uliczkę znam w Barcelonie

Barcelona - morze zaułków, ciasnych uliczek, w których panuje żelazną ręką cień. Z tym kojarzy mi się to miasto. Nie oznacza to oczywiście, że tylko to jest tam do zobaczenia. Jednak ten post postanowiłam poświęcić starej, fascynującej zabudowie Barcelony, skutecznie utrudniającej ważny aspekt udanych wakacji, czyli opalenie się. Może i nie zapewnia mahoniowej opalenizny, z pewnością jednak gwarantuje inne atrakcje. Moc knajpek z różnej maści "menu del dia", butiki z oryginalną odzieżą, lodziarnie, artyści prezentujący swoją radosną twórczość i niemal wszędzie flagi Katalonii porozwieszane pomiędzy bielizną i kwiatami zdobiącymi balkony. 
Ciekawostką nie do ogarnięcia jest fakt, że w tych na metr szerokich uliczkach znajdują jeszcze miejsce na przejazd rowery, skutery i... samochody(!). Wszystko to naturalnie wpasowujące się w krajobraz starej zabudowy.
Zakochana w Barcelonie, zamieszczam kilka zdjęć, nucąc piosenkę 

https://www.youtube.com/watch?v=sxfavlZHizM












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz