I oto jestem z powrotem. Też się cieszę :) Myślałam, że przywiozę ze sobą moc zdjęć, jednak Olsztyn nie zainspirował mnie zanadto. Na głowie miałam bowiem milion innych zajęć, o których szkoda tu pisać. Jedyny wniosek płynący z eskapady na Warmię jest taki, że moja osobowość nijak się miała do sytuacji i ludzi tam zgromadzonych... Ale pewnie jestem dziwna i się nie znam, dlatego zamilknę natenczas, dodając na zakończenie, że tragedii zdjęciowej jednak nie ma, gdyż udało mi się wyrwać do Gietrzwałdu i tam uwiecznić piękny, jakby nie było, warmiński krajobraz otaczający słynne sanktuarium.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz